Muszę przyznać, że sceptycznie podchodziłam do tej produkcji i... nie mogłam się bardziej pomylić. To kawał solidnego filmu, chociaż trochę przeciągniętego. Ale jeżeli chodzi o montaż, scenografię i konstrukcję fabuły, to wcale nie odbiega od europejskiego/amerykańskiego kina tego typu.
Umiejętnie połączono rajskie kadry z Jeju z rozlewem krwi i ciągle obitymi twarzami bohaterów. Dodatkowo dominuje żółty kolor w scenach z pomieszczeń, który podkreśla, jak bardzo postaci są zniszczone życiem w tym półświatku.
Ba, wydaje mi się, że pod wieloma względami jest lepiej niż w takiej Ameryce, bo nie ma gloryfikacji gangusów i romantyzowania ich czynów. Trochę się bałam po "Space Sweepers", że humor mi nie siądzie, ale jest "dopasowany" do europejskiego odbiorcy (pewnie przez festiwal w Wenecji). Zgrabnie wpleciono go w te brudne, krwawe wydarzenia - chyba moim faworytem jest scena z policją.
Oczywiście bohaterowie i ich umiejętności są trochę przerysowani, ale kto by się tym przejmował w produkcji tego typu. ;)
Więcej opowiadam tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=lqBb4rhgmp4
Film jest ok, ale jak na twórczość Park Hoon - junga to jeden ze słabszych. Lepsze są Ujrzałem diabła z 2010 roku, do którego napisał scenariusz, ale też Manyeho/Wiedźma, V.I.P., New World i Daeho/The Tiger.