Od pierwszego odcinka wciągnęłam się niesamowicie w historię, ponieważ była zagmatwana i napakowana różnymi zwrotami akcji. Wg. mnie scenarzyści dali ciała tworząc zakończenie, bo owszem mimo wszechobecnej w internecie krytyki, dla mnie nie musiało się skończyć super happy endem, w którym główni bohaterowie zakochują się w sobie, udaje im się odmienić los Saet Byeoli i wszyscy są szczęśliwi. Wystarczyłoby gdyby ostatni dzień (14) podzielili na 2 lub 3 odcinki. Dzięki temu historia zyskałaby porządne i zrozumiałe wyjaśnienie, a nie takie na odwal, przyspieszone, ostatecznie nie pokazujące czy wszyscy "źli" zostali ukarani, co się stało z bratem Dong Chana oprócz tego, że wyszedł z więzienia, co z "dziadkiem", Tae Oh i całą grupą postaci drugoplanowych.